piątek, 11 stycznia 2008

Maine Wave

Czy kiedykolwiek ktoś się zastanawiał jak powstają rasy? Większość odpowie pewnie, że dzięki selekcji. Ale jest jeszcze druga strona metalu, w której człowiek nie kształtuje... On tylko (choć nie zawsze) jest gwarantem, że dane osobniki nie znikną z powierzchni Ziemi. O czym mowa? O MUTACJACH...
Wśród kotów jednym z najbardziej widocznych mutacji są mutacje genów odpowiedzialnych za futro, np. u Rexów (zamiast normalnego mają mają futro luźne, pofalowane, o cieńszych włosach). No i nie tylko u nich. Pewnie każdy słyszał o rasie Maine Coon pochodzącej z Ameryki Północnej, a wyróżniającej się m.in, wielkością, ale z pewnością nie każdy słyszał o Maine Wave, odmianie mającej takie futro jak Rexy.


Maine Wave znany również jako Rexed Maine Coon lub Maine Coon Rex, to rasa powstała w latach 8o. XX wieku w Wielkiej Brytanii (hodowla srebrnych kotów Maine Coon). Trudno jednak te koty spotkać na jakichkolwiek wystawach, mimo że to są 100% Maine Coony i mają w ten sposób, dzięki temu udokumentowane pochodzenie. Jako Maine Coon nie wpisują się w standardy rasy, a jako samodzielna do dziś nie jest uznawana przez żadne ze stowarzyszeń. A nawet jak już się pojawią trzeba mieć niezwykłe szczęście - jest bardzo mało przedstawicieli. Powód jest banalny: mało hodowli. I nie wiadomo czy kiedykolwiek będzie więcej. Dlaczego?Spowodowane to jest protestami hodowców kotów Maine Coon i nagłaśnianiem teorii o fałszerstwie rodowodów.
Badania przeprowadzone przez osoby, które się na tym znają, potwierdziły, że ta konkretna mutacja nie ma nic wspólnego z genami, którym swój wygląd zawdzięczają Reksy Dewońskie i Kornisze. Oczywiście sprawdzono również wszystkie możliwe rodowody. A i tak znaleźli się ludzie, którzy to kwestują. Według nich to jedno wielkie fałszerstwo w rodowodach. A to że jakiś tam gen jest inny... Phhh... To jeszcze prostsze! Zwykła modyfikacja budowy genu! Uwielbiam te wszystkie teorie spiskowe... (ale głupota!) Niestety, najstarsze Maine Wave już nie żyją i trudno o naukowe dowody.

Futro jest bardzo miękkie w dotyku. I występuje tylko u jednego kota na 200 urodzeń! Lecz nie zawsze taki kotek ma wspaniałe życie, czasem jego niezwykłość jest powodem do eliminacji! W najlepszym przypadku, kiedy hodowla nie jest nastawiona wyłącznie na zysk , znajdują nowy dom i ludzi, u których znajduje miłość. I to jest najwspanialsze rozwiązanie dla wszystkich kotów: rasowych i nie, i tych, które mają jakieś mankamenty... Dla wszystkich!

A jeśli ktoś chce założyć hodowle tej rasy? Dla nich mam pewną radę... Powinien pamiętać o genach, a raczej o tym, że te gwarantujące niezwykłe futro ustępują miejsca tym, które odpowiadają za normalne futro. A mutacja jest naturalna i nikt nie powinien bawić się w Boga i próbować wszystko to osiągnąć w laboratorium. Takie postępowanie jest po prostu chore! Nie popadajmy w skrajności... Kochajmy kota jaki jest, ale jak już się decydujemy na hodowle ufajmy naturze. Ona wie najlepiej, co jest najlepsze. Tym bardziej, że jeszcze nikt nie udowodnił czy nie związane są z tymi inne defekty, które się pokazać, a które mogą być szkodliwe dla zdrowia zwierząt. To mogą okazać tylko staranne badania, ale na razie nie jest znany jakiś szczególny powód przeciw...

Wśród kotów na pewno wyróżnia go wielkość jak każdego Maina, a która jest "dużo większa niż średnia". Nie jest też agresywny. Wracając do sprawy futra... Jest jeszcze jest jedna różnica miedzy nim a "oryginałem": ten pierwszy ma kędzierzawe i krótkie, a drugi długie i proste. Równie figlarny, rozumny i bardzo lojalny. Towarzyski. Toleruje zarówno dzieci jak i inne koty oraz psy. Jedyny problem w jego naturze? No może to, że lubi wszystko badać i wszędzie wetknie ten mały nosek. Ale czy to rzeczywiście wada? A może raczej zaleta?

Jeśli chodzi o ciało i standardy to wszystko tak jak Maine Coonów. Oczy żółte lub zielone, u biały przedstawicieli mogą być niebieskie (o ile nie towarzyszy temu głuchota!). Po przodkach odziedziczył jeszcze jedno: choroby typowe dla tych dużych kotów domowych. Niestety tego nie mógł się pozbyć w genach...


PS. Ciekawe czy potrafią spać na pyszczku? ^^


2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Jak czytam o tych kotach to tak jakbym czytała genetyke na biologii.. xD
Rozumienie tego i tego mi przychodzi z trudem... :P
A może to wina godziny, która własnie jest...? xD
Co za różnica, dla mnie to jest czarna magia ... xD
[ale w sumie czarne jest fajne, co nie? xD a magia tym bardziej^^]
Ale z jednym co zapamietałam z tekstu się zgodze na pewno - że natura sama wie co jest dla nich wszystkich najlepsze, a kochać trzeba każdego [czy to człowiek, czy to kot, czy jeszcze co innego :P] takim jakie jest !
O, i tyle ^^ ;)

Marcelina pisze...

Jeśli chodzi o kota (dokładniej kotkę), którą mam to ona jest baardzo rasowa :D Zwyczajny, miły, poczciwy dachowiec, ale nawet rodzice się ugięli i po niechętnym przygarnięciu wychudzonej, małej kuleczki oszaleli na jej punkcie :)
Pozdrawiam, fajny blog :)