niedziela, 27 stycznia 2008

Artykuł z pazurkiem...

Czy koty mają jakieś wady? Nie mówię tu o charakterze, ponieważ każdy ma inny i mogę się znaleźć osobniki szczególnie zawzięte lub uparte. Ale to można zauważyć nawet u ryb w akwarium. Ale czy mają jakieś wady w ogólności? Tak, jak wszyscy. Jedną z nich są pazury, a właściwie naturalna skłonność kociego rodu do "szlifowania" ich na meblach.


Zacznijmy od podstawowego pytania: czym są pazury? To rogowy twór (podobnie jak np. dziób) naskórka chroniący końce palców. U człowieka nazywany paznokciem. U wszystkich kotowatych występuje szczególny typ (poza gepardem), których budowa ich wysuwanie i chowanie (dzięki temu chodzą bezszelestnie jak duchy). Zazwyczaj tkwią one w swego rodzaju futerale, co chroni je przed stępieniem. Mechanizm działania jest dość skomplikowany, a składa się ze ścięgien i wiązadeł. Kotowatym energia potrzeba jest tylko do ich wysuwania (ach ta natura - strasznie oszczędna xD), a z powodu ich skrycia pozostają ostre i mogą wiele lat służyć zwierzakom.
A to nie tylko broń doskonała, która powoduje, że mysz nie ma prawa wyrwać się z jego objęć, to także możliwość wspinania się, obrony, demonstracji i pomoc przy codziennej toalecie. Jedynym ich mankamentem jest zdolność do ciągłego rośnięcia i dlatego potrzebna jest ich stała pielęgnacja. Jeśli dla kogoś ważniejsze są meble niż czujący czworonożny przyjaciel to niech lepiej nawet nie zamierza brać kota do domu: zawsze będą ślady kocich pazurów, choć można to zminimalizować...


Dla kota wolno żyjącego dobry stan pazurów jest warunkiem przeżycia - z tego powodu już małe kocięta mają zakodowane ich pielęgnowanie. Jest to jedne z pierwszych świadomych zachowań malutkich kociaków (dwa inne są oczywiste: spanie i jedzenie), na początku nieudolne próby drapania szorstkich powierzchni. Z każdą chwilą to robią to coraz sprawniej. Ale dlaczego już takie maluchy to robią? Drapanie jest zakodowane w głowie każdego kota, choć jest w rożnym stopniu nasilone. Dla kotów wolno żyjących drapanie drzew i innych powierzchni ma jeszcze jedno znaczenie - kot pozostawia w ten sposób swój ślad zapachowy. Koty które nie mają zakodowanej dbałości o pazury (a więc nie drapią i nie czyszczą ich zębami) lub pozbawione są tej możliwości często miewają problemy zdrowotne. Nie złuszczone łuski (koty drapiąc ścierają łuski odsłaniając nową, ostrą warstwę) nawarstwiają się, mogąc spowodować stan zapalny u nasady pazura. Pazur staje się pełen zadziorów - kot może wczepiać się w wykładzinę dywanową. Z tego powodu domowe pupilki powinny mieć robiony przegląd swojego sprzętu. Każdy pazur należy wysunąć z pochewki i zwrócić uwagę na:
  • czy pazur nie jest rozdwojony;
  • czy nie ma jakiś zgrubień lub sam nie jest nietypowo gruby;
  • czy jakaś łuska nie utknęła;
  • czy nie ma stanu zapalnego u nasady;
  • czy wyglądają zdrowo;
  • czy opuszki nie są popękane lub wyglądają dziwnie.
Takie dolegliwości są przeważnie długo nie zauważane a problem narasta. I znów sprawdza się przysłowie: "lepiej zapobiegać niż leczyć" i narażać na niepotrzebny stres i ból nasz i kotka.

Jeśli chodzi o pazury u tylnich łap to pragnę zauważyć, że są one krótsze niż przednie. Kotowate również inaczej radzą sobie z ich pielęgnacją, mianowicie: manicure wykonywane zębami. Koty łapie z całej siły pazur w zęby i sam sobie zdziera łuski w ten sposób. W ten sposób potrafią się same pozbawić siekaczy!

W przypadku kotów nie wychodzących należy zadbać o stan pazurków samemu, można to zrobić za pomocą kilku sposobów. Także o ich długość: zbyt długie będą bardzo utrudniały kotu chodzenie, sprawiały ból i wielki dyskomfort. Oto kilka sposobów, które nie tylko uratują meble, ale także dadzą satysfakcję kotkowi z możliwości drapania:
  • drapaczka ze sklepu zoologicznego - popularny sposób. Porządny drapak powinien być spory, a najlepiej gdyby było ich kilka. Ważne, żeby były ustawione na szlakach po których porusza się kot, a nie na uboczu, gdzie i my i kot (jeśli go znajdzie) o nim zapomnimy. Większość kotów chętnie z niego korzystają, ale zdarzają się "oporne" w nauce. Jednak i na nie jest sposób: należy drapak nasączyć roztworem kocimiętki lub ozdobić go wiszącą zabawką, która kusi do zabawy przy pomocy pazurków. Czasem występuje problem z powodu gustu kota do pozycji drapanej powierzchni, a jak wiadomo z gustem nie należy dyskutować, więc pozostaje dostosować się do swojego pupila;
  • drapaczka domowej roboty - zasady obowiązują takie same jak w przypadku zakupionej w sklepie. Jak ją zrobić? Nic prostszego! Do kawałka drewna przyklejany wybrany materiał (np. tkanina jutowa, kawałek dywanu, wykładziny podłogowej, chodniczka lub kory), następnie umieszczamy w odpowiednich miejscu;
  • naturalne obiekty - jeśli kot będzie miał możliwość wychodzenia na wolne powietrze, z pewnością skorzysta za sztachet ogrodzenia czy pni drzew;
  • na taśmę klejącą - jeśli kot jest szczególnie "przywiązany" do mebla, należy w miejscu, gdzie zazwyczaj ostrzy swoje pazurki przylepić taśmę dwustronną. Efekt jest podobny jak w przypadku użycia środków odstraszających;
  • na wiklinę - koty chętnie korzystają z odpornej na ich zabawy wikliny. A jeśli ktoś lubi meble z tego materiału to ma podwójną korzyść ;D ;
  • mebel do wyżywania się - jeśli nie ma obiekcji to dlaczego nie?
A jeśli nic nie skutkuje, co zdarza się u jednego kota na sto, pozostaje okryć nable i je odsłaniać tylko w przypadku przybycia gości lub osłaniać tapicerkę własną piersią...

Jest jeszcze jedna rzecz potrzebna w tego rodzaju nauce: cierpliwość. Nie można się poddać po dwóch czy trzech nieudanych próbach, ale trzeba być konsekwentnym.

Czasami jednak trzeba samemu przyciąć pazurki naszemu pupilkowi. Szczególnie wtedy, gdy:
  • kot zaczepia pazurkami np. o dywan;
  • mamy dwa koty, które ze sobą walczą (wprawdzie tak naprawdę to nie walka tylko "pyskówka", ale może skończyć się źle, gdy pazur zaczepi o oko...);
  • zamierzamy wprowadzić nowego kota;
  • mamy małe dziecko w domu (może zdarzyć się mały wypadek - stępione pazurki nie są tak niebezpieczne).

Nie należy bez naprawdę poważnej przyczyny obcinać pazurów kotom wychodzącym. Ich ostrość może być warunkiem przetrwania np. w spotkaniu z agresywnym psem.

Jak należy przycinać pazurki? Można je samemu przyciąć, jeśli tylko mamy odpowiednie przybory. Nożyczki nie nadają się do tego celu, gdyż zamiast uciąć równo, rozłupują. Trzeba więc kupić cążki do cięcia kości lub specjalne do obcinania pazurów. Cążki są niezawodne, zwłaszcza do obcinania długich pazurków. Przy tym zabiegu potrzebna jednak nam będzie pomoc drugiej osoby. Należy mocno uchwycić nogę kota, aby pazury były dobrze widoczne. Obcinanie jest łatwiejsze, jeśli pazury są jasnego koloru, gdyż widać wtedy dobrze naczynie krwionośne przebiegające wewnątrz pazurka. Ma ono postać ciemnoczerwonej smużki, kończącej się w pewnej odległości od zakończenia pazura. Podczas obcinania należy uważać aby naczynia nie uszkodzić, gdyż sprawi to kotu duży ból (i nie tylko jemu podobna zasada przy obcinaniu ma zastosowania m.in. u świnek morskich i królików). Bezpieczne jest obcinanie pazurka w niewielkiej odległości od naczynia. W przypadku ciemnych pazurków musimy robić to z wyczuciem i lepiej obciąć troszkę za mało, niż przesadzić. Jeżeli niechcący przytniemy pazur w tym miejscu, należy przyłożyć sztyfcik aby zatamować krew. A jeśli się nie czujemy na siłach poprośmy o pomoc weterynarza. Zabieg ten, jeśli nie przesadzimy z uciętym długościom jest zupełnie bezbolesna.

Jednak niektórym to nie wystarcza (za duży problem? - a na manicure to tracić czas mogą...) . Wiele osób w "obronie" mebli i w dążeniu do tego, żeby dopasować kota do siebie - pozbawia go tej - jakże ważnej - części ciała. W Polsce jest to zakazane, tak samo jak w Wielkiej Brytanii, ale np. w USA ten zabieg robi się na porządku dziennym (a ludzie się dziwią, że potem tam uczniowie strzelają do siebie... :/) Związki hodowców zakazują tego typu praktyk. Na wystawie kot byłby zdyskwalifikowany. Zresztą żaden hodowca nie sprzeda kota, jeżeli przyszły wlasciciel zamierza usunac pazury (prawdziwy hodowca to człowiek kochający koty).

Po angielsku declawing. Nie jest to jakiś zabieg kosmetyczny, ani usunięcie wyrostka. To bardzo poważny i bolesny w okresie rekonwalescencji zabieg - czy raczej operacja. Zresztą powiedzmy wprost: AMPUTACJA! To nie tylko usunięcie pazurów, ale i obcięcie sporego odcinka palca (usunięcie części lub całej kości)! Kotek staje się kaleką, z powodu widzimisię człowieka:
  • cierpi po tak rozległej operacji;
  • musi od nowa uczyć się chodzić;
  • może cierpieć na bóle o charakterze reumatycznym (jedyny ratunkiem wtedy są silne dawki leków przeciwbólowych!);
  • pogorszenie się stanu emocjonalnego: stres, frustracja, ciągłe ponederwowanie;
  • staje się drażliwy;
  • reaguje nieodpowiednio do sytuacji (czuje się bezbronny);
  • traci możliwość normalnej toalety, rozczesania futra, podrapania się;
  • narażony na częste urazy (nie może skorzystać z pazurów, aby nie spaść).

Usunięcie kocich pazurów bez wskazań lekarskich (choroby itp.) jest zwykłym okrucieństwem wobec zwierząt.
Bo co ten kotek był człowiekowi winien?!

Czasami brak mi słów na ludzkom głupotę...

















czwartek, 17 stycznia 2008

Jestem i czuje... - czy tego nie widzisz?

Ostatnio przeglądałam oferty na Allegro, jeżeli chodzi o żywe zwierzęta (bardziej aby być na bieżąco z dostępnością ras w Polsce i ich cenami, niż w sprawie zakupu). Chcąc nie chcąc, przejrzałam też historie kotów domowych, takich typowych dachowców, które szukają domu. Historie nie raz straszne i okrutne...

Czy ktoś pamięta historię o tych koniach, co pewien anglik skazał właściwie na śmierć zostawiając je samym sobie? Zima... A one na pastwisku. Śnieg dawno przykrył trawę. Drzewka które były dawno poogryzane z kory. A właściciel nawet nie pokwapił się dać sianka. Na łące chodziły szkielety, które umierały jedne za drugim. Niektórzy je dokarmiali...
Boże jak tak można. Jeśli ma się już zwierzę to trzeba się nimi opiekować! A przynajmniej interesować się co z nimi się dzieje!
Albo te głowy koni znalezione w przyczepie. Obok musztarda. Do dziś przed oczyma mam ten widok.
Równie zły los nie omija koni wleczonych do państw, gdzie ich mięso jest uważne za przysmak. Władowane jak ryby w puszce, nawzajem się kaleczą i ranią. Jeżeli, który upadnie zastaje stratowany... Czeka je wszystkie śmierć. Jeżeli nie w rzeźni, to w drodze.

Nie lepiej mają niektóre psy... Uwiązane na stalowym łańcuchu, który wżera się w szyje. Nie dostają jedzenia. Nikt się nimi nie interesuje.
A jeszcze gorzej jak ktoś przygarnia i karmi psa, tylko po to... Aby je zabić i zjeść!
A one przecież szukają tylko pomocy i miłości. Tylko i aż tyle...
Wyrzucone zwierzęta z samochodu. Nikomu nie potrzebne zabawki... Już nie są takie słodkie jak wtedy gdy były małe. Za dużo jedzą, za dużo kosztują. Latem w sezonie ogórkowym sprawiają zbyt duży kłopot. Bo co jest ważniejsze te zwierzę czy wakacje? Niechciane kociaki i szczeniaki wywalone w worku gdzieś po środku lasu, utopione w rzece, włożone do śmietnika. Przywiązane do drzew gdzieś na odludziu, gdzie giną powoli, cierpiąc piekielne męki... Brak wody, jedzenia, grasujące drapieżniki... Wszystko to czeka na niechciany prezent... Na zabawkę, która się znudziła...

Gdy ludzie słyszą o innych przedstawicielach Homo Sapiens, którzy są traktowani poniżej godności, nie obejdzie się to bez echa. A zwierzęta? Czy one zasługują na taki los?

Koleżanka ma kotkę. Pamiętam jak dziś jak opowiadała o tym jak kiedyś wróciła ta kicia do domu. Cały obdarty pyszczek. Dusiła się, nie mogła oddychać... Tak jakby ktoś kopnął to zwierzę... Kopnął, nie zważając, że ono też czuje.

A czy ludzie, którzy powinni być na cierpienie bardziej uczuleni są inni? Mówię tu o artystach. Artystach, którzy aby zrobić jak największe wrażenie, są w stanie zabić zwierzęta. Katarzyna Kozera właśnie w ten sposób zrobiła swoją "piramidę" pokazaną obok. Baa... Nawet uczestniczyła w uśpieniu jednego z tych stworzeń.
To nie jest już sztuka...


Jednak jest jeszce gorsza odmiana zadawanych cierpień... Cierpień i śmierci zadawanych wyłącznie dla czyjejś zabawy. Niektórych to bawi... A czy taki człowiek kiedyś sobie wyobraził jak to jest być skazanych na śmierć?! Ale nie dlatego, że zrobiło się coś za co jest wymierzana taka kara, ale tylko i wyłącznie dlatego, że ktoś miał takie "widzi mi się"?!
Takie zwierzę, przecież nic nie jest winne...
Czasem się zastanawiam nad jednym: czy naprawdę jesteśmy istotami rozumnymi? Czy możemy się jeszcze tak nazwać?
Pod kątem biologicznym jesteśmy, przecież tylko zwierzętami, które zbudowały jakąś cywilizacje, zaczęły przekształcać środowisko na swój własny użytek. Nie my pierwsi i ostatni. "Miasta" budują mrówki i termity, delfiny mają rodziny, związane głęboką więzią...
Zwierzęta zabijają, aby przeżyć. Ale jak wytłumaczyć sytuacje, gdy ktoś kupuję wiatrówkę i w środku miasta strzela do kotów?! Nie lubi?! Nie nienawidzi?! To żadne wytłumaczenie! Ja nie lubię zwierząt z gatunku Homo Sapiens za ich przekonanie wyższości nad innymi mniejszymi braćmi, okrucieństwo i fałszywy charakter! Więc czy to znaczy, że mogę kupić CKM i zacząć strzelać na ulicy? Nie... A przecież ta sytuacja nie różni się niczym.
Gdy widzę te zdjęcia, czytam te historie myślę... Myślę o tym, że za to co zrobili ludzie tym stworzeniom powinni ponieść karę jak w Kodeksie Hammurabiego. Oko za oko... Śmierć za odebranie najcenniejszego daru, daru życia...

piątek, 11 stycznia 2008

Maine Wave

Czy kiedykolwiek ktoś się zastanawiał jak powstają rasy? Większość odpowie pewnie, że dzięki selekcji. Ale jest jeszcze druga strona metalu, w której człowiek nie kształtuje... On tylko (choć nie zawsze) jest gwarantem, że dane osobniki nie znikną z powierzchni Ziemi. O czym mowa? O MUTACJACH...
Wśród kotów jednym z najbardziej widocznych mutacji są mutacje genów odpowiedzialnych za futro, np. u Rexów (zamiast normalnego mają mają futro luźne, pofalowane, o cieńszych włosach). No i nie tylko u nich. Pewnie każdy słyszał o rasie Maine Coon pochodzącej z Ameryki Północnej, a wyróżniającej się m.in, wielkością, ale z pewnością nie każdy słyszał o Maine Wave, odmianie mającej takie futro jak Rexy.


Maine Wave znany również jako Rexed Maine Coon lub Maine Coon Rex, to rasa powstała w latach 8o. XX wieku w Wielkiej Brytanii (hodowla srebrnych kotów Maine Coon). Trudno jednak te koty spotkać na jakichkolwiek wystawach, mimo że to są 100% Maine Coony i mają w ten sposób, dzięki temu udokumentowane pochodzenie. Jako Maine Coon nie wpisują się w standardy rasy, a jako samodzielna do dziś nie jest uznawana przez żadne ze stowarzyszeń. A nawet jak już się pojawią trzeba mieć niezwykłe szczęście - jest bardzo mało przedstawicieli. Powód jest banalny: mało hodowli. I nie wiadomo czy kiedykolwiek będzie więcej. Dlaczego?Spowodowane to jest protestami hodowców kotów Maine Coon i nagłaśnianiem teorii o fałszerstwie rodowodów.
Badania przeprowadzone przez osoby, które się na tym znają, potwierdziły, że ta konkretna mutacja nie ma nic wspólnego z genami, którym swój wygląd zawdzięczają Reksy Dewońskie i Kornisze. Oczywiście sprawdzono również wszystkie możliwe rodowody. A i tak znaleźli się ludzie, którzy to kwestują. Według nich to jedno wielkie fałszerstwo w rodowodach. A to że jakiś tam gen jest inny... Phhh... To jeszcze prostsze! Zwykła modyfikacja budowy genu! Uwielbiam te wszystkie teorie spiskowe... (ale głupota!) Niestety, najstarsze Maine Wave już nie żyją i trudno o naukowe dowody.

Futro jest bardzo miękkie w dotyku. I występuje tylko u jednego kota na 200 urodzeń! Lecz nie zawsze taki kotek ma wspaniałe życie, czasem jego niezwykłość jest powodem do eliminacji! W najlepszym przypadku, kiedy hodowla nie jest nastawiona wyłącznie na zysk , znajdują nowy dom i ludzi, u których znajduje miłość. I to jest najwspanialsze rozwiązanie dla wszystkich kotów: rasowych i nie, i tych, które mają jakieś mankamenty... Dla wszystkich!

A jeśli ktoś chce założyć hodowle tej rasy? Dla nich mam pewną radę... Powinien pamiętać o genach, a raczej o tym, że te gwarantujące niezwykłe futro ustępują miejsca tym, które odpowiadają za normalne futro. A mutacja jest naturalna i nikt nie powinien bawić się w Boga i próbować wszystko to osiągnąć w laboratorium. Takie postępowanie jest po prostu chore! Nie popadajmy w skrajności... Kochajmy kota jaki jest, ale jak już się decydujemy na hodowle ufajmy naturze. Ona wie najlepiej, co jest najlepsze. Tym bardziej, że jeszcze nikt nie udowodnił czy nie związane są z tymi inne defekty, które się pokazać, a które mogą być szkodliwe dla zdrowia zwierząt. To mogą okazać tylko staranne badania, ale na razie nie jest znany jakiś szczególny powód przeciw...

Wśród kotów na pewno wyróżnia go wielkość jak każdego Maina, a która jest "dużo większa niż średnia". Nie jest też agresywny. Wracając do sprawy futra... Jest jeszcze jest jedna różnica miedzy nim a "oryginałem": ten pierwszy ma kędzierzawe i krótkie, a drugi długie i proste. Równie figlarny, rozumny i bardzo lojalny. Towarzyski. Toleruje zarówno dzieci jak i inne koty oraz psy. Jedyny problem w jego naturze? No może to, że lubi wszystko badać i wszędzie wetknie ten mały nosek. Ale czy to rzeczywiście wada? A może raczej zaleta?

Jeśli chodzi o ciało i standardy to wszystko tak jak Maine Coonów. Oczy żółte lub zielone, u biały przedstawicieli mogą być niebieskie (o ile nie towarzyszy temu głuchota!). Po przodkach odziedziczył jeszcze jedno: choroby typowe dla tych dużych kotów domowych. Niestety tego nie mógł się pozbyć w genach...


PS. Ciekawe czy potrafią spać na pyszczku? ^^


sobota, 5 stycznia 2008

Manul


Jest wiele ciekawych gatunków, ale manule są niezwykłe pod kilkoma względami i do tego mało znane dla tych , którzy nie siedzą w temacie...

Manule, czyli w systematyce: Otocolobus manul lub według innej wersji Felis manul. Rozbieżność ta wynika to z jego różnic i pobobieńst do małych kotów, ale zacznijmy od początku...
Wszystko zaczęło się od Petera Simona Pallasa - niemieckiego botanika i zoologa, pracującego m.in w Rosji. Żył on w XVIII wieku i właśnie jemu zawdzięczamy odkrycie manuli. No, a że jest wielkości naszego kota domowego wydało się oczywistym, aby go dopisać do rodzaju Felis. Nawet rozwinęła się teoria, że są przodami persów i kotów angorskich, ze względu na ich budowę, mocną, zwartą, okrągłą czaszkę, płaską z frontu, okrągłe uszy i długie, jedwabiste futro. Jednak ten pogląd nie doczekał się popularności. Jednym z powodów było to, że manule nie dają się udomowić. Już nie mówiąc o różnicach w fizjonomii. Odmienność tę można zauważyć poczynając od budowy czaszki (najbardziej podobna do rysiów), aż po budowę źrenicy (okrągła źrenica), różniącej się od budowy oka kotów domowych i żbików (przez wielu żbiki są uważane za najbliższych krewnych manuli). I właśnie ta okrągła źrenica, charakterystyczna raczej dla dużych kotów była powodem, że powstał specjalnie dla manula rodzaj Otocolobus wśród podrodziny Felinae - koty małe. Spór jednak nadal trwa...

Manul rozprzestrzeniony jest na obszarach Azji Środkowej, od Zakaukazia i wschodniego wybrzeża Morza Kaspijskiego, przez Turcję, Uzbekistan i Kazachstan po Tybet, Ałtaj, Mongolię i Syczuan w Chinach. Na południe jego zasięg obejmuje Iran, Afganistan i Pakistan.Można go znaleźć zarówno na kamienistej pustyni wysokogórskiej (manul znany jest ze sprawności z jaką wspina się po stromych skałach), jak i na rozległych trawiastych stepach, raczej nie odwiedza nizinnych piaszczystych pustyń, choć może je penetrować wzdłuż rzek i strumieni. Na północy jego zasięg kończy się wraz z pojawieniem się iglastej tajgi. I właśnie ze względu na występowanie wyróżniamy następujące gatunki:
Felis (Otocolobus) manul manul - Mongolia
Felis (Otocolobus) manul ferrunginea - Turcja, Afganistan i Iran
Felis (Otocolobus) manul nigripectus - Tybet i Kaszmir
Można go spotkać do 4500 m n.p.m. Na większości obszaru swego występowania jest chroniony. Ale nie zawsze tak było... Przez wiele lat polowano na tego kota a konkretnie na jego futerko. Innym zagrożeniem do dziś aktualnym, oprócz kłusowników to trutki wykładane na ich pokarm na czterech łapach...

Jak widać jego futro jest bardzo gęste i długie, ba najprawdopodobniej jest proporcjonalnie najdłuższe i najgęstsze spośród futer wszystkich dziko żyjących kotów na świecie, przy czym na brzuchu jest ono dwa razy dłuższe niż na grzbiecie! Która damulka mogłaby się oprzeć takiemu okazowi w swojej szafie?! Choć jak już koniecznie tak chce czemu nie kupi sztucznego, a woli aby cierpiały zwierzęta?! (Swoją drogą ciekawe czy jakby człowiek też miał futro...) Gdy patrzy się na siedzącego kota wygląda on jak futrzana kula z niewyróżniającą się głową i bardzo małymi , nieznacznie wystającymi poza obrys ciała zaokrąglonymi uszami.Te cechy wskazują na przystosowanie do zimnego klimatu, do takiego w którym temperatura spada nawet do -50 C.

Głównym składnikiem diety manuli są szczekuszki (takie małe ssaki) , drobne gryzonie i ptaki, czyli odżywia się prawie jak zwykły dachowiec na wsi.

Manule z pewnością należą do najmniej znanych dziko żyjących kotów świata. Współczesna wiedza o manulu jest dosyć mała, co w dużej mierze wynika ze skrytości tego kota. Nie dość, że ten kot prowadzi nocny tryb życia, a za dnia ukrywa się w norach innych zwierząt, małych jaskiniach i rozpadlinach skalnych. To jeszcze są skryte i samotnicze,a rewiry samców zajmują obszar ok. czterech kilometrów kwadratowych (i poszukaj sobie takiego...). Widać to nawet w ogrodach zoologicznych, gdzie nie lubi pokazywać się ludziom. Nienawidzi aparatów a tym bardziej kamer.
Godną wzmianki cechą jest długowieczność tych kotów. Na wolności swobodnie dożywają 12 lat. Niestety jest ich coraz mniej w naturalnym środowisku... A jeśli chodzi o ogrody zoologiczne...
W roku 2006 manul był hodowany w 45 ogrodach zoologicznych na świecie, w tym w 27 ogrodach europejskich. Liczebność światowej populacji w ZOO wynosi 170 osobników, a dokładniej 75 samców, 93 samice i 2 osobniki o nieznanej płci.W Polsce ten gatunek hodowany jest w ZOO w Krakowie, Łodzi , Warszawie i Poznaniu. W ostatnim półroczu na całym świecie urodziło się 16 kociąt, w tym 15 w ogrodach europejskich. Jest to kot bardzo rzadki. Największym problemem w hodowli jest toksoplazmoza na którą młode umierają bardzo często.

Czy zdołamy poznać go bliżej? A może znów nie zdążymy sami przyczyniając się do ich wyginięcia jak ptaków dodo i wielu innych gatunków? Gatunku, który pojawił się przed około 2 milionami lat...

Długość całkowita: 50-65 cm
Długość ogona: 21-31 cm
Waga: 2,5 - 3,5 kg