piątek, 16 maja 2008

"O kilka małych kotków za dużo..."

Czy ktoś kiedyś się zastanawiał jak wygląda sytuacja zwierząt, które się nam urodziliśmy, choć właściciele nie chcieli? Niektórzy pewnie zadziwi takie pytanie. Przecież można zwierzęta upilnować albo wykastrować. Można, ale wiele osób tego nie robi. Szczególnie sytuacje taką widać na wsi. Kastracja - a co to jest? a po co? okaleczać? Pytania takie słychać zbyt często. A pilnowanie psów, kotów i innych? Dziury w płocie, otwarta brama, zwierzęta latające luzem. Jeśli ktoś ma psa, to pół biedy, ale jeśli kotkę lub suczkę - niechciany prezent murowany. Dlaczego o tym piszę? Bo za często przechodzimy obok takich spraw nie widząc problemu. Złemu człowiekowi wszystko jedno, wyśmieje jeszcze głupotę ludzi. Natomiast dobry będzie miał nadzieję, że właściciel matki znajdzie małym dobry dom. Nie zawsze tak jest. Na wsi nikogo często nie szokuje fakt, że młode mają przed sobą jeden los: śmierć. Nie mówię tu jednak o humanitarnych sposobach (ale czy niepotrzebne zabijanie istot żywych nie jest morderstwem?), ale o topieniu w beczce, porzucani, wyrzucaniu w torbach foliowych na śmietnik, podrzynanie gardeł... I tysiące innych sposobów, na które wpadnie właściciel. Nie bądźmy obojętni na los zwierząt. Zawsze znajdą się udzie, którzy przygarną do serca malca. Trzeba tylko im dać szansę i poszukać wśród złych ludzi tych dobrych... Tylko i aż tyle...

czwartek, 1 maja 2008

Turecka angora

Przepraszam wszystkich, że był tu tak długo zastój, ale wiadomo szkoła ważniejsza. Zresztą kwiecień nie należal do jakiegoś wspaniałego okresu w mym życiu, raczej było na odwrót... Ale koniec z tym. Jest maj i zaczynam wszystko jeszcze raz od nowa, aby zapomnieć słowa "Znowu w życiu mi nie wyszło..."
Dzisiaj napiszę o pewnej rasie kotów - tureckiej angorze. Rasę, której jedna fotografia obudziła u mnie miłość do kotów de novo.

Jest to jedna z pierwotnych ras kotów (czyli takiej która, powstała bez udziału człowieka tylko na podstawie upodobań kotów co do partnera) i jedną z najdłużej istniejących.
Skąd pochodzą? Tak naprawdę nie wiadomo. Prawdopodobnie pochodzą one z górzystych rejonów Wschodniej Anatolii, gdzie dzięki odizolowaniu mogły wykształcić swój niezwykły wygląd, a gdzie zostały przywiezione przez egipskich kupców. Takie koty jak omawiana tu rasa znane były w Turcji już dawno temu (stąd nazwa "turecka"). Nie były one w domach u bogatych ludzi, nie były pupilami władców - były "dachowcami". Drugi człon swojej nazwy, zawdzięczają stolicy kraju. Ale o tym za chwilę.

Turecka angora była pierwszą pół - długowłosą rasą w Europie. Do Francji dotarły już w XVI wieku, natomiast do Włoch sto lat później. Z kotów chodzących w słotę za oknem, stały się szybko ozdobą salonów. Dobra passa nie trwała jednak wiecznie. Swoje miejsce straciły na rzecz persów, których (chwileczkę!) były przodkami i protoplastą. Angorom groziło wyginięcie i zapomnienie w wiatrach dziejów.

Pomoc przyszła z ojczyzny. Był rok 1930. W Turcji prawie w ostatniej chwili powstał program hodowlany, realizowany do dziś w ogrodzie zoologicznym w Ankarze, gdzie owe koty są traktowane jak jeden ze skarbów narodowych. Ankara, czyli dawniejsza Angora to właśnie miejsce, dzięki którym mówimy o angorze (podobne nazwy, nic dziwnego). Zresztą zwierzęta o długim, jedwabistym włosiu są specjalnością Turków i z tego powodu słowo angora, dawniej nazwa stolicy, zostało synonimem zwierząt o właśnie takich cechach futra. Ale wróćmy do kotów i ochrony rasy przez rząd turecki. Hodowla w ogrodzie zoologicznym była początkiem powrotu tureckiej angory do świadomości ludzi. Program jej ratowania rozpoczął się od przywiezienia do zoo kotów odpowiadających fenotypowo wymaganiom rasy. Właśnie stamtąd na początku lat 60. XX wieku, jedna para trafiła do USA zapoczątkowując linię hodowlaną. Nie był to pierwszy przyjazd przedstawiciela tej rasy na nowy kontynent. W XIX wieku przybyły tam pierwsze angory. Nie były to jednak koty dla każdego - ich cena wynosiła około 3500 dolarów! Z początkiem jednak XX wieku spotkał je los innych przedstawicieli z całego świata.

Rasa oficjalnie zaakceptowana w USA na początku lat 70. XX wieku, a pod koniec lat 80. w Europie. W naszym kraju pierwsi przedstawiciele zjawili się w połowie lat 90. XX wieku. Obecnie rasa ta odzyskała popularność i hodowana jest w wielu krajach (ale konia z rzędem temu, kto znajdzie dużo hodowli w Internecie - strasznie trudna sprawa). Co ciekawe angorą przez długi czas nazywano wszystkie koty długowłose. Jednak w błędzie jest ten kto myśli, ze pochodzą one od manuli. Czemu? Wystarczy spojrzeć na wcześniejszy post poświęcony temu gatunkowi.

Do dziś bardzo cenione całkowicie białe koty z dwukolorowymi oczyma (taki typ preferuje Zoo w Ankarze). Oprócz jednak czysto białych kotów (z którą to barwa są najlepiej kojarzone), istnieje dzisiaj wiele odmian barwnych, m.in:


  • biała (okrywa śnieżnobiała, oczy pomarańczowe, niebieskie lub różnokolorowe);
  • czarna (okrywa kruczoczarna, oczy pomarańczowe);
  • niebieska (okrywa niebieskoszara, oczy pomarańczowe);
  • czarna dymna (okrywa biała z czarnymi końcami włosów, oczy pomarańczowe);
  • niebieska dymna (okrywa biała z niebieskimi końcami włosów, oczy pomarańczowe);
  • srebrzysta tabby (okrywa srebrzysta z czarnymi pręgami, oczy pomarańczowe lub zielone);
  • ruda tabby (okrywa jasnoruda z ciemnorudymi pręgami, oczy pomarańczowe);
  • brązowa tabby (okrywa brązowa z czarnymi pręgami, oczy pomarańczowe);
  • niebieska tabby (okrywa niebiesko - kremowa z niebieskim pręgami, oczy pomarańczowe);
  • kaliko białe, rude i czarne (okrywa: plamy pomarańczowe dwukolorowa czarna, niebieska, ruda lub kremowa z białym, oczy pomarańczowe ).
Choć rożnokolorowe angory zyskują na popularności, nadal najbardziej popularne jest umaszczenie "klasyczne".

Jest kot o sporym temperamencie i mały psotnik, wymagający od właściciela uwagi. Jest przywiązany do rodziny (i to bardzo), z którą mieszka, choć często zdarza się tak, że specjalnymi względami darzy tylko jedną z tych osób. Nie sposób mu wskazać kto to ma być - tak jak ludzie przyjaciół wybiera z własnej woli i takich jakich on chce. Wśród nich zdarzają się także osobniki nieufne wobec obcych. Ale czy takie nie zdarzają się i wśród domowych mruczków? Jedno z wspomnień mojego taty, które dotyczy kotów, jest o kocie, który wchodził za zapiecek i nie pozwalał wejść do domu. Pilnował wejścia przed obcymi jak pies, a jak trzeba było skoczył na obcego. U angor też mogą zdarzyć się tacy delikwenci, choć w większości są otwarte i przyjaźnie nastawione. Chętnie żyja w stadzie, choć mają tendencje do dominacji. Nie lubią jednak samotności. Z natury wesoły i żywiołowy (najlepiej czuje się w domu z ogródkiem , gdzie można dać upust temu żywiołowi na czterech łapkach, gdzie bawią się, biegają i mogą sprawdzić wszystkie zakamarki wokół nich), ale także zdecydowane i potrafią postawić na swoim domagając się pieszczot. Z tego też powodu nie należą do cichych domowników - głośno upominają się o swoje, no i jeszcze skacze - wysoko. Jest to kot silny, zwinny i bardzo "wysportowany". Ma również dobrze zachowany zmysł łowiecki, przez co jest wyrafinowanym myśliwym, czekającym by złapać wszystko co się rusza. Posiada także niebywałą inteligencją - takie połączenie mistrza świata i wielokrotnego medalisty na olimpiadzie z miłym, mądrym urzędnikiem, przy czym jego ruchy pełne są gracji godnej światowej klasy baleriny, aktywnym przez większość swego życia. Życie z nimi nie zawsze należy do łatwych (no jak nie dosyć, że kot inwidualista to i właściciel nie lepszy xD), ale nie należy także do nudnych.

A teraz krótka charakterystyka jego wyglądu i innych cech wyglądu...

Ciało. Długie, smukłe, gibkie i muskularne. O budowie harmonijnej.

Sierść. Jedwabista, miękka w dotyku, pozbawiona podszerstka, nie kołtuni się i nie filcuje (w zasadzie rzadko). Wystarczy wyczesywać raz lub dwa razy w tygodniu, ale regularnie. Może być w różnych barwach. Długa. Lekko faluje na kołnierzu, bryczesach i brzusku. Latem krótsza (koty pomagają właścicielowi w odpowiednim utrzymaniu jej xD), albowiem linieją (z wyjątkiem ogona). Ślady kołnierza na szyi i lekkie "portki" na tylnych kończynach. Futro zdaje się lśnić podczas ruchu zwierzęcia.

Ogon. Proporcjonalny do ciała (nie za długi i nie za krótki). Przypomina kitę lisią. Mocno owłosiony.

Szyja. Zgrabna, szczupła.

Głowa. Klinowata. Średniej wielkości.

Uszy. Spiczaste i duże. Często zakończone pędzelkami a'la ryś. Z kępkami włosów wewnątrz małżowiny.

Oczy. W kształcie migdałów - duże, okrągłe, lekko skośne. Ich kolor harmonizuje z ubarwieniem włosia.
Łapy. Długie i smukłe. Kończyny tylne dłuższe niż przednie. Stopy małe, owalne z kępkami sierści między palcami.

Koty należące do tej rasy nie są duże - ich waga waha się w granicach 2,5 - 5 kilogramów. Natomiast długość życia wynosi od 12 do 15 lat. Niestety nie są pozbawione wad często skracającym im życie.


Ich dobra zdrowie może pogorszyć się z kilku powodów. Nie znoszą dobrze gwałtownych zmian temperatury (ja też :/). Inne ich kłopoty związane ze słynną białą barwą ich sierści. Gen, który warunkuje tak piękną barwę, warunkuje też:

  • głuchotę;
  • wysoką śmiertelność płodów;
  • uszkodzenia serca;
  • inne.

Zresztą głuchotą szczególnie są zagrożone osobniki niebieskookie. Obecność niebieskiego oka może wskazywać, że nasz czworonożny przyjaciel jest głuchy od strony tego oka (dotyczy to też tych kotów, które mają różnokolorowe oczy). Ogólnie dotyczy to wszystkich, nawet nierasowych przedstawicieli tego gatunku. Nie znaczy to, że głuchy przyjaciel nie może prowadzić normalnego życia. Ale na pewno nie powinien być dopuszczany do dalszej hodowli i żyć pod naszą czułą opieką.

A wracając jeszcze na chwile do koloru białego. Kot biały nie jest biały! Często mogą występować skłonności do występowania jednej lub kilku innych barw. Mówiąc jeszcze o genetyce: w Korei Południowej w 2007 roku nawet sklonowano kota rasy turecka angora. Bezszczelność... ze strony człowieka dla natury...

Mimo wszystko nigdy chyba nie przestanę marzyć o białej angorce z niebieskimi oczami lub takimi jak bursztyn.

PS. Świstak, teraz zagadka! Jak ochrzciłam kota na trzeciej fotografii od góry? ^^