wtorek, 19 lutego 2008
Rudek
sobota, 16 lutego 2008
Światowy Dzień Kota
- pokazy kotów;
- zabawy i konkursy dla dzieci;
- robienie "kociego" makijażu (kiedyś coś takiego widziałam w telewizji ^^);
- wystawy fotografii różnych ras;
- wystawa biżuterii o kociej tematyce Marzeny Mrockowskiej;
- pokaz fotografi pt. "Dzikie koty" (autor: Włodzimierz Stanisławski);
- bezpłatna konsultacja z weterynarzem; i inne.
Zakończyło się wybraniem Kota Publiczności.
Wojciech Albert Kurkowski redaktor miesięcznika "Kot" i pomysłodawca tego święta, propaguje akcje pomocy bezdomnym kotom pod hasłem "Rasowce - dachowcom", podczas której kluby felinologiczne z Felis Polonia zbierają dary na rzecz pomocy bezdomnym zwierzętom. Taki cel stawiają sobie organizatorzy: urażliwienie ludzi na los zwierząt obecnych wokół nas.
Tyle jesli chodzi o historię, wracamy do rzeczywistości... Do organizacje włączyło się całe "Felis Polonia", a nie tylko klub łódzki. Z okazji Światowego Dnia Kota zostanie poznany Kociarz Roku 2007 ( plebiscyt oraganizowany przez tymże magazyn). Po raz trzeci z rzędu do tego tytułu jest nominowany Lech Kaczyński - za zaangażowanie w tworzenie opieki nad bezdomnymi zwierzętami. Tak i jak w latach poprzednich odbędą się: pokaz kotów (finał konkursu Federacji "Felis Polonia" Super Kot 2007), zbieranie darów pieniężnych i rzeczowych na rzecz bezdomnych (akcja "Rasowce-Dachowcom"), konsultacje weterynaryjne, spotkania z autorami księżek o kotach, wystawa fotografii "Kot i człowiek". Akcja nabrała rozgłosu krajowego , więc odbędzie się również i w innych miastach, niż w Warszwie, gdzie będzie centrala (Płac Kultury i Nauki).
Światowy Dzień Kota 17 luty
sobota, 9 lutego 2008
Świątynia tygrysów.

W 1994 roku na zboczach gór Tajlandii został założony buddyjski klsztor. W tym odległym o ok. 300 km miejscu, u przeora klasztoru Phra Achana wykryto białaczkę. I właśnie ten sam przeor w 1999 roku od okolicznych mieszkańców dostał niezwykły podarunek: dwa małe tygrysiątka, których matkę zabili kłusownicy. Nikt w klasztorze nie miał pojęcia jak opiekować się kotkami, które zostały nazwane Burza i Piorun. Wkrótce klasztor stał się schronieniem dla innych przedtawicieli tych wielkich zwiezrząt, a klasztor stał się znany jako świątynia tygrysów.
Na terenie świątyni zamieszkuj

Ale mnisi nie mieli nigdy przedtem żadnego doświadczenia z tygrysami, kiedy zaopiekowali się pierwszymi przedstawicielami tego gatunku, ale mimo to nie zdarzył się do tej pory przypadek ataku na człowieka. Zwierzeta też nigdy nie były tresowane. Nie pozwala na to buddyjski sposób myslenia, znacznie różniący się od naszej mentalność. Buddyzm opiera się na wierze w reinkarnacje. Polega to na tym, że dusza wędruje i nasz przyjaciel w swej następnej egzystencji może być lwem, tygrysem, a nawet pajączkiem snującym srebną nić. Na tej zasadzie są oparte relacje między mnichami a tymi wielkimi zwierzętami. Ci ludzie jak sami mówią robią to, co dyktuje im serce, okazują miłość i zrozumienie, licząc, że tygrysy odpłacą się tym samym. Są na wpół oswojone i akceptują mnichów jako członków swej rodziny. Skaczą koło nich, bawią. . Niezależnie od płci i wieku zachowują się bardzo przyjaźnie w stosunku do swych opiekunów. Mnisi dają im gotowane mięso (tak, aby nie poczuły zapachu krwi), ryż i warzywa. Zwięrzęta czsem atakują kręcące się wokól świątyni dziki, zdarza się to jednak bardzo rzadko. Mimo to każdy turysta przekraczający progi klasztoru podpisuje oświadczenie, że robi to na własną odpowiedzialność.
Świątynia jest otwarta dla turystów. Każdy z gości musi przestrzegać paru zasad:
- trzeba podpisać wspomniane wyżej oświadczenie, że robi się to na własne ryzyko;
- nie wolno nosić czerwonych i pomarańczowych ubrań (żeby kot nie pomylił turysty z mnichem i nie chciał do niego podbiec i z nim się "bawić");
- należy zachować ciszę;
- nie wolno wnosić przedmiotów, które mogłyby rozdrażnić zwierzęta m.in. parasolek, lasek;
- zaleca się zachować 6m dystans;
- można dotykać tygrysów tylko w obecności mnichów (oczywiście śmiałkowie, którzy się zdecydują...).

A przeor? Od uratowania pierwszych tygrysów czuje się dobrze. Dzięki nim znalazł siłę, aby pokonać chorobę i może coś więcej...
Filmy:
http://www.youtube.com/watch?v=1V56mUMt-J0
http://www.youtube.com/watch?v=U5d7wEAZZb4
A dla wszystkich znających język angielski link do strony klasztoru:
http://www.tigertemple.org/Eng/index.php
piątek, 1 lutego 2008
Gepard

Polska nazwa "gepard" pochodzi z średniowiecznej łaciny: gattus pardus, co znaczyło "kot-leopard". Gepard, czyli po łacinie Acinonyx jubatus, to ostatni przedstawiciel swojej rodziny. Rodziny, której liczni przedstawiciele żyli w plejscocenie. Wśród wymarłych gatunków są:
- Acinonyx pardinensis - znacznie większy niż współczesne gepardy - Europa, Indie, Chiny
- Acinonyx intermedius - znaleziony na tym samym terenie;
- Miracinonyx inexpectatus;
- Miracinonyx studeri;
- Miracinonyx trumani (wszystkie trzy znalazione w Ameryce Północnej).
Dzisiaj gepard zamieszkuje (podział ze zwględu na podgatunki):A. jubatus jubatus: południowa Afryka;
A. jubatus hecki: zachodnia Afryka;
A. jubatus raineyi: wscodnia Afryka;A. jubatus ngorongorensis;
A. jubatus soemmeringii: centralna Afryka;
A. jubatus venaticus: północna Afryka oraz Azja.
Najliczniejsze są w południowej Afryce, ale nietety tylko na obszarze parków narodowych i rezerwatów. Niewielkie grupy występują na południowych krańcach Sahary. No i jeszcze w odciętej od reszty populacji irańskiej (zresztą azjatyckich przedstawicieli tego gatunku zostało bardzo niewiele). Przyczyny tego wszystkiego należy odszukiwać w kurczeniu się jego naturalnych siedlisk, takich jak półpustynie i sawanny, a jak na złość "pomagają" jeszcze: brak zwierzyny do zapolowania, choroby i wysoka śmiertelność (w niektórych rejonach umiera od 50 do 75 procent, zanim osiągną wiek 3 miesięcy; przy obecnej śmiertelności osobników, które nie stały się samodzielne, wynoszące 95%!).
Samica rodzi od 3 do 5 małych gepardziątek, po ciąży, która trwa od 90 do 95 dni. Zresztą gepardy wyróżniają się na tle innych dużych kotów, że samiczki, które są "pełnoletnie" nie mają swoich terytoriów, a raczej unikają s


Gepard ma wielu naturalnych wrogów: lwy, lamparty, hieny... Lecz nie one są dla niego najgro

Dorosły samiec waży przeciętnie 38-58 kg, z kolei samice 30-42 kg. Długość ciała waha się od 112 do 135 cm, podczas gdy ogon do 84 cm. Przeważnie samce są większe niż samice, mają większą głowę i muskularniejsze ciało. Ciało ich jest nie tylko muskularne, ale i smukłe (a wygląda na wątłego i delikatnego...). Długie nogi pomocne są w łowach. A obszerna klatka piersiowa skrywa dobrze rozwinięte płuca. Głowa mała, krótki pyszczek, wysoko umieszczone oczy o okrągłych źrenicach, duże nozdrza i małe okrągłe uszy - tak wygląda portret eleganta Afryki.
Inne cechy jego anatomii sprawiają, że nie sposób pomylić go z żadnym innym kotem. Jako jedyny ne potrafi chować pazurów (stąd nazwa rodzajowa Acinonyx, czyli po grecku "niruchomy pazur"), które są tępe i umieszczone w delikatniejszych od lwa czy tygrysa łapkach. Niby duże koty a gepardy nie potrafią ryczeć, mogą za to: ćwierkać, warczeć, szczekać, skomleć, syczeć, mruczeć, miauczeć i rechotać.
Prowad

Ma

Otoczony przez wrogów (obszar Serengeti: 300 gepardów, 3 tys. lwów i 9 tys. hien - statystyki mówią same przez siebie), pozbawiane naturalnych siedlisk i dręczone przez człowieka... Szacuje się, że obecnie jest około 12 tysięcy osobników w 26 krajach, niby dużo, ale... W roku 1900 w 44 krajach szacunkowo było 100 000 gepardów! I mimo starań liczba gepardów wciąż spada... Do tego dochodzą jeszcze choroby genetyczne wśród opulacji azjatyckiej i mała różnorodność genetyczna gatunku. Z tego wszystkiego niektórzywnioskują, że nie da się zapobiec wymarciu. Ale zawsze jest nadzieja... Przecież gepardy już kiedyś musiały być w podobnej lub nawet gorszej sytuacji (powód małej zmienności genetycznej) i udało im się przetrwać tzw, wąske gardło, czyli znaczny spadek liczebności populacji...
Ostatnie badania wykazały, że gepard jest silnie zmodyfikowanym przedstawicielem Felininae (tzw. małe koty), a jego najbliższymi krewniakami są puma i jaguarundi. Tak niewiele jeszcze o nich wiemy...
