sobota, 25 lipca 2009

Kot z probówki

Trudno nie zauważyć, ze temat dotyczący klonowania jest rozległy. O wiele trudniej jest znaleźć konkretne informacje na ten temat, ale dotyczące kotów. I co ważniejsze informacje sprawdzone. Więc zamiast oglądać kolejną transmisję z posiedzeń naszego cyrku (co oczywiście robimy, bo mamy dość głośniejszych niż program, wielogodzinnych reklam), naśmiewania się z Kaczora i jego kota (swoją drogą ani jeden, ani drugi na taką drwinę nie zasługują) poszukajmy informacji o klonach, ale nie byle jakich - miauczących. Mi się udało kilka informacji zdobyć ze źródła jakim jest Internet, ten polski. Jest to dopiero wierzchołek góry lodowej, ale być może zachęci to do głębszych poszukiwań. Zacznijmy jednak od początku i pewnego eksperymentu...
CC, czyli Rainbow?
Pierwszym sklonowanym zwierzęciem domowym nie jest pies (swoją drogą spowodowane jest to specyficznym momentem, kiedy zaczyna dojrzewać komórka jajowa), ale kot. 22 grudnia 2001 roku przyszła na świat CC. Urodziła się w College of Veterinary Medicine w Texas A&M University. Jej imię tłumaczyć można jako Copy Cat (kopia kota) lub Carbon Copy (kalka kopii/egzemplarzu). Dawcą komórki jajowej, a co za tym idzie DNA mitochondrialnego była pręgowana kotka, natomiast materiał genetyczny warunkujący rozwój i wygląd pochodzi od krótkowłosej, trójbarwnej kotki o imieniu Raibow (tęcza). Klonowanie odbyło się tą samą metodą, co klonowanie owcy Dolly. Kotka jest jedynym ocalałym organizmem z 87 embrionów (klonowanie odznacza się małą wydajnością). Ale CC jest inna niż Rainbow - jest to spowodowane losowym u kotów aktywacją genów, które odpowiadają za kolor sierści.
Sukces kierownika projektu, dr Mark'a Westhusin'a i fundatora, firmy Genetic Savings & Clone został ogłoszony w 2002 roku. Był to eksperyment w projekcie Missyplicy, który w ostateczności miał doprowadzić do sklonowania psa o imieniu Missy, którego właścicielem był fundator uniwersytetu. CC zamieszkała w domu członka tej operacji, Duane Kraemer. Był to początek wróżący klonowanie dla celów komercyjnych, dla zysku.
Mała Nicky i odwieczne pytanie: czy można kupić wszystko za pieniądze?
A więc 2004 rok znowu należał do kota. Otóż w tym roku urodziła się Little Nicky, pierwsze zwierzę sklonowane dla celów komercyjnych. Materiał genetyczny pochodził od 17-letniej kotki rasy Maine Coon, o imieniu Nicky, która umarła w 2003 roku. Jej właścicielka postanowiła sklonować ulubieńca. Kon zachowuje się podobnie jak oryginał. Wszystko za 50 tysięcy dolarów. Cały ten proceder spowodował jednak protesty ludzi i organizacji, ponieważ te pieniądze mogły być o wiele lepiej zagospodarowane, m.in. na ochronę zagrożonych gatunków.
Zagrożony i sklonowany
Wielu ludzi czasem się zastanawia jakby wyglądał świat bez nas. Czy udałoby się ocalić te wszystkie inne gatunki, które bezpośrednio lub pośrednio są właśnie przez nas zagrożone wyginięciem lub już znikły z powierzchni globu. Nadzieją dla ludzi na poprawienie tej sytuacji stało się klonowanie. W 2005 roku na świat przyszły pierwsze dzikie zwierzęta, których oboje rodzice to klony. Były to kociaki kotów nubijskich (Felis lybica). Pierwszy sklonowany kot z tego gatunku został sklonowany w 2003 roku (przyszedł na świat 6 sierpnia 2003) w Centrum Badania Gatunków Zagrożonych Audubon w Nowym Orleanie. Był to kocur, który jest właśnie ojcem ośmiu kociaków. Pierwsza piątka urodziła się 26 lipca, matką jest samica Magde. Kolejne trzy przyszły na świat 2 sierpnia, urodziła je samica Caty. Obie kocice, Madge i Caty są klonami innej samicy Nancy. Kolejnym celem jest sprawdzenie czy młode mogą zamieszkać na wolności.

W całej tej sytuacji nie zapominajmy tylko, że 8 młodych kotów to kropla w oceanie potrzeb. Przede wszystkim zagrożone gatunki, aby przetrwać muszą mieć do dyspozycji różnorodność genetyczną, którą gwarantuje duża populacja i miejsce, w którym mogą spokojnie żyć, a które są nadal niszczone przez ludzi.

Dla ludzi...

Klonowanie to nie tylko możliwość "ożywienia" zmarłego czwaronożnego przyjaciela czy nadzieja na ocalenie jakiegoś gatunku. Jest to też możliwość zbadania jak zachowują się geny, a co za tym idzie poznanie mechanizmów ich działania, mechanizmów działania wielu chorób na podłożu genetycznym i poznanie sposobu na ich wyleczenie. Właśnie taki cel przyświecał koreańskim naukowcom, kiedy w 2008 roku rozeszła się wieść, że urodziły się dwa klony o niezwykłej zdolności - świecenia w promieniowaniu UV. Bohaterami są dwa koty rasy turecka angora, które narodziły się przez cesarskie cięcie. Jak to się stało? Z "oryginału" poprano komórki skóry wprowadzono gen RFP, warunkujący świecenie, a następnie materiał genetyczny wprowadzono do komórki jajowej, a tą następnie do ciała zastępczej matki.

Tyle co ma kot do człowieka i jego chorób genetycznych? Aż 250 chorób występujących u człowieka o charakterze genetycznym występuje też u kotów. A to może doprowadzić w przyszłości dla polepszenia warunków życia chorych. Właśnie takie argumenty powodują, że trudno jest określić, czy ten niewątpliwy kaprys ludzkości, jakim jest klonowanie, jest dobry czy zły.

Klonowanie rodzi pytania: czy klony będą miały ten sam charakter jak pierwowzory? Czy będą takie same? Czy będą miały to coś, za które właściciel kochał swojego czworonoga? CC dała nam lekcje, że nie zawsze odpowiedź jest twierdząca. Stało się tak jak w słowach, które ktoś kiedyś dał pół-żartem, pół-serio. Słowa dotyczyły jednego z największych zbrodniarzy w historii ludzkości, Adolfa Hitlera i jego potencjalnego klona. Ten klon nie musiałby być z zachowania identyczny jak jego pierwowzór. Nie musiałby też rozpętać kolejnej wojny, ani zostać politykiem. A wszystko przez środowisko, które kształtuje charakter, osobowość, zachowanie... Jest jeszcze jeden aspekt całej spawy - etyczny. Czy zygotę można traktować jak organizm? Co z ludźmi? Czy naprawdę powinniśmy ingerować w narodziny wszelakich stworzeń? Czy nie stanie się to wszystkim tylko opłacalnym biznesem, dzięki któremu zamówimy sobie "idealny" organizm, "idealne" dziecko?

Jednak pamiętajmy przede wszystkim o jednym: nie ważne czy jest to klon, czy jedyny w swoim rodzaju organizm - kochajmy za to jacy są, a nie czym są, i ludzi, i zwierzęta.

---------------------------------------------------------------------
Z pamiętnika przyrodnika
Noc z niedzieli na sobotę
Jak mi się nie chce! Dobra, dokończę to jutro. Dałam jeszcze śwince i chomikowi jedzenie. Alfonso próbuje uciec z akwarium, Niuniek siedzi za piecem - normalka.
Poniedziałek rano
Obudziły mnie słowa mojego brata. Świnka ma paraliż. Niemożliwe! Ledwo wyleczyliśmy ją ze świerzbu. Miesiąc jak głupi chodziliśmy do weta. Trzeba go odwiedzić znowu...
Poniedziałek popołudniu
Świniek dostał zastrzyki i kroplówkę. Jego stan ciężki, mój na skraju załamania nerwowego. Ryczę, cały czas ryczę. Oddycha ciężko, charczy. Boże, dlaczego?
Poniedziałek wieczór
Niuniek oddycha miarowo. Nie chce jeść, pada mu także na przednie łapy. Ale chyba troszkę lepiej z tyłem. Chyba... Mam nadzieję...
Noc z poniedziałku na wtorek
Budzę się do godzinę, dwie i idę do kuchni sprawdzić czy świnka żyje.
Wtorek rano
Porusza się! Dzięki Ci Boże! Próbuje nawet coś jeść.
Wtorek popołudniu
Stan lepszy, ale nadal kiepsko. Kupiliśmy nawet gerberki dla niej.
Wtorek wieczór
Chodzi! naprawdę chodzi! Nieporadnie, ale... chodzi! I nawet skubie stałe jedzenie! Jestem szczęśliwa!
Środa rano
Wstaje - Niuńka nie ma. Gdzie ta świnia? Siedzi na piecem. Przyszła do mnie, jedząc po drodze folię. Taaa... To mój świniak! Dałam ogórka, ale bardzo długo gryzie...
Środa popołudniu
Świniak dostał ostatnią serię zastrzyków. Weterynarz mówi, że jeszcze takiej świni nie miał, aby dwa razy wyszła z ciężkiego stanu. Ja natomiast zaczynam wpadać w paranoje i podejrzewać, że on to robi specjalnie. Kolejny problem: ma za długie zęby i jeśli nie zetrze ich do piątku, znowu podejdziemy do weta. Ja się zabieram wreszcie za artykuł o kotach - klonach. Tata natomiast żartuje, że tej świni nie dobijesz młotkiem. Czy to prawda, czy nie - niech jeszcze długo mi żyje!

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Świetny artykuł ^^
Ciekawy miałaś ten tydzień wiesz? xD

świstak pisze...

dobrze, że ze świnka lepiej..

a tekst o klonach nawet ciekawy.
50 tys. za sklonowanie swojego martwego pupila? o.O