niedziela, 16 marca 2008

Ofiara przesądu...

Czarny kolor większości ludzi nie kojarzy się za dobrze. Żałoba, przygnębienie i takie tam... No już nie mówiąc o tym, że jak czarny kot przejdzie nam drogę, to jak w banku mamy pewny pech...

Ale czy rzeczywiście czarny kot przynosi nieszczęście? Czy można traktowanie zwierząt albo ludzi opierać tylko na przesądach i utartych stereotypach? To tak jakby Polak wyjeżdżając za granicę był skazany być złodziejem i pijakiem (taki niestety mamy stereotyp)... Tak też jest z czarnymi kotami. Często płacą za plakietkę jaką przypięli im nasi przodkowie...

Związki z Szatanem
Cofnijmy się do średniowiecza. Czasy prześladowań religijnych i czarownic na stosach.

Czarny kolor świecące w nocy oczy... i już ludzie widzieli w nich diabelskie pomioty. A jak widzieli to nie przepuścili... Obok znachorek, niewinnie oskarżonych kobiet były palone na stosie.
Co dziwne jeszcze parę wieków wcześniej każdy kot był mile widziany w zagrodzie, gdzie polował na myszy i szczury, nie tylko roznoszące choroby, ale też zjadające zapasy ludzi. Święte zwierzęta w Egipcie, kończyły na stosie w średniowieczu... Może naprawdę dobre jest określenie wieki ciemne? Bo jak wytłumaczyć inaczej tamtą rzeż...?

Kot przeszedł mi drogę...
Z czym kojarzy się czerń? Z magią, niepokojem, klątwami, śmiercią... Nic dziwnego, że posiadając takie skojarzenia narodził się mit, że taki mały czarny kotem przyniesie nam pecha... W takim razie właściciele czarnulków dawno nie powinni żyć. Ale nie we wszystkich krajach tak jest: w Anglii czarny kot przynosi szczęście.

Zabobony, zabobonki...
Trzy zobaczone na raz czarne koty to wróżba powodzenia. Także spotkanie kota w pierwszy dzień roku to dobry znak.

Dawniej żony marynarzy trzymały czarne koty w domu też z powodu szczęścia które przynoszą i jako przenosicieli duchów ochronnych. Zresztą nie tylko one; wielu sławnych ludzi, artystów trzymało koty (niekoniecznie czarne). Ale np. Aleksander Wielki czy Adolf Hitler bali się małych puchatych kulek z wąsami.

Uważano także, że wszelakiej maści kot w domu jest w stanie ściągnąć na siebie choroby, które dręczą domowników. A za pewny znak śmierci uważano opuszczenie domu przez kota. Coś jednak jest w tym na rzeczy, że zwierzęta czują nadchodzącą śmierć. Pewnie niektórzy jeszcze pamiętają przypadek kota nagłośniony w telewizji. Otóż on był trzymamy w domu starości i jak ktoś miał umrzeć przychodził do tej osoby. Siedział z nią tak długo aż nie umarła i ani na chwile nie puszczał ją. A jeśli toś go wygonił z pokoju, siedział pod drzwiami do końca... Nie tylko zresztą koty... W mojej rodziny był przypadek, pojawiania się sowy w każdą noc aż do Śmierci... ale nie jest to prawda, że kot jak przyjdzie do leżącego w łóżku podczas choroby wróży mu śmierć. Niektóre zwierzęta czują nadchodzącą śmierć, większość czuje cierpienie właściciela i jego zły humor. Zresztą jak widać niektóre zabobony się wykluczają: z jednej strony wciągają choroby, z drugiej przynoszą śmierć. Osobiście wierzę w to pierwsze...

Ale wracając do przesądów. Jeżeli czarny kot przebiegnie drogę przy blasku księżyca czeka Ciebie śmierć podczas epidemii, jak twierdzą Irlandczycy.

Pech właściciela, pech kota
Posiadanie czarnego kota często jednak jest pechem... przez ludzi. Takie zwierzę jest często przeganiane, tępione, wszelkiej maści sataniści i inne dzikusy bezmózgie uważają czarne koty jako najlepsze dla swoich "obrzędów".
Każdego roku w niewyjaśnionych okolicznościach znika we Włoszech ponad 60 000 czarnych kotów. Zabijane przez ludzi przesądnych, składane w "ofierze" przez różne organizacje. Szczyt "zniknięć" przypada na Halloween - 31 października. Dlatego Aidaa (organizacja zajmująca się prawami zwierząt we Włoszech) chce ogłosić 17 listopada narodowym dniem mobilizacji na rzecz czarnych kotów. Dlaczego 17 listopada? Dla Włochów "17" to coś takiego jak nasza słynna "13" (a'propos mając 13 numer w dzienniku to dawno powinni mnie wyrzucić ze szkoły, a mówiąc szczerze co jest na rzeczy trzynastego zawsze mam... szczęście^^)

Nie wierzysz?
O co całe halo przecież nikt wykształcony nie wierzy w podobne bzdury. Może... Albo zmieni drogę, poczeka aż ktoś przejdzie przed nim... Tak na wszelki wypadek. A może po prostu zabobony są silniejsze niż odrobina zdrowego rozsądku?

A w nocy i tak wszystkie koty są czarne...

5 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Ja też lubię 13, w końcu to moja druga ulubiona liczba ^^

Kocham Koty, nawet te czarne, bo nie wierze w żadne przesądy, a tym bardziej te związane z kotami.
Zresztą ja uwielbiam kolor czarny !!
Więc tym samym i czarne koty, jako że i koty i kolor czarny u mnie górują to takie połączenie jest dla mnie jeszcze fajniejsze ;)
Ile razy już mi kot czarny przeszedł drogę, ale nie uciekałam przed nim, ani się nie odwracałam, bo ten przesąd to dla mnie bzdura, a nawet jeszcze się cieszyłam, że zobaczyłam takiego pięknego kotka.

Zresztą czarne ktoy są takie mroczne i tajemnicze, a ja to uwielbiam xD

Natalia pisze...

Ja chodziłam do gimnazjum nr. 13 :D Teraz moja szkoła nie ma numeru. A jeśli chodzi o koty... Moim zdaniem to głupota z tymi przesądami. Co z tego że czarny kot przebiegnie mi drogę!!! To po prostu wbiło się w naszą polską tradycje. Bo gdyby np. traktować, że czarne koty przynoszą szczęście. Przecież nie codziennie spotyka się całe czarne koty, więc w pewnym sensie są nie zwykłe ;)

ma.ol.su pisze...

Cześć Rybko! To już siedemnaście lat minęło? Popatrz, jak leci ten czas! Dopiero miałaś 16.

Takie cudowne, jak na Twoim zdjęciu, złote oczy, i błyszczące czarne futerko ma nasza Lolita. Jest naszą ukochanicą od kiedy pojawiła się na świecie. No i oczywiście wolno jej wszystko.

Pozdrawiam serdecznie.

Ewa pisze...

a ja mieszkam w okolicy, gdzie jest całe mnóstwo czarnych kotów. Jak idę na spacer, albo pojeździć na rowerze, to nie ma sposobu, abym sie nie natknęła na takiego jegomościa. Okolica widać mniej zabobonna, a może czarny kot w domu coś odstrasza? jak to jest weranda ;)) ?

Weranda pisze...

Niektórzy wierzą, że koty odstraszają choroby, no i myszy ^^ Szcegolnie jest to znak pomyśny jak widać trzy na raz. Może dlatego jest ich aż tyle tam? A czarne pewnie odstraszją też osoby przesądne. Choć muszę przyznać, że jeden kot czarny był pechowy... dla mojego brata. No coż... Ale sam był sobie winny - kotek mały czarny był tyle razy wkładany na gałąź na drzewie, że stracił cierpliwość i wbił mu swoje pazury w łydkę. Odtąd obaj się omijali szerokim łukiem (dosłownie).
A zresztą jak ktoś zna jakoś starą pannę, co nie może znaleźć tago jedynego polecam trzymanie czarnego kota. W Wielkiej Brytani uważa się, że właśnie takie czarne meuczki zapewniają zamążpójście i powodzenie. W każdym razie napewno nie zaszkodzi, a można zyskać wspaniałego przyjaciela.
Pozdrawiam.